Paszteciki szczecińskie

Smak pasztecików szczecińskich towarzyszy mi od dzieciństwa. To między innymi na nie Mama zabierała mnie kiedy szwędałyśmy się po mieście. Ich smak do dziś pozostał taki sam. Powiem więcej, miejsce, do którego razem chodziłyśmy też wciąż wygląda tak samo :)

Pasztecik jest wciąż ten sam od 47 lat, a ostatnie paszteciki robiła Pani, która w paszteciku dokładnie tyle lat pracuje. I wciąż jest równie przekochana i miła.

Paszteciki szczecińskie są gorące, pulchne, chrupiące na wierzchu, z pysznym nadzieniem w środku (mięsny, serowo – pieczarkowym, z jajkiem lub z kapustą i grzybami).

Paszteciki szczecińskie obowiązkowo popija się bordowym, mocno esencjonalnym, niezabielanym barszczem, dobrze doprawionym octem i pieprzem. Barszcz jest z prawdziwych buraków, żaden tam proszek!

Nie odważyłabym się zrobić pasztecików szczecińskich w domu, bo dobrze wiem w czym tkwi ich sekret….
Czas w barze “Pasztecik” na Wojska Polskiego zatrzymał się. Wszystko wygląda jak kiedyś. Nie uwierzylibyście! Przy wejściu jest kasa i siedzi Pani. Trzeba tej właśnie Pani powiedzieć ile pasztecików i barszczy się zamawia. Dostajemy paragon i idziemy dalej do drugiej Pani, której mówimy jakie nadzienie wybieramy. Z prawdziwej maszyny Pani podaje nam chrupiące paszteciki. Barszcz – zawsze w plastikowym kubku. Maszyna – to jest właśnie sekret tych pasztecików.

1 pasztecik kosztuje 2,95 zł, barszcz 2,20…. Naprawdę.

A tak to się wszystko zaczęło:

“(…) W 1969 r. spółdzielnia Społem, pod której szyldem działało wiele barów, dostała ważącą półtora tony maszynę z sowieckiego demobilu o fabrycznej nazwie “Awtomat do prigotowlenia pierożkow” (pomysł na cudowną maszynę, która w razie wojny albo np. powodzi mogłaby wyżywić małe miasteczko lub dywizję wojska, narodził się w późnych latach 50. w głowie radzieckiego konstruktora). Twórcą pierwszego w Polsce lokalu (naprzeciwko kina Kosmos) fast food, w czasach kiedy hot dogi kojarzyły się ze szpiegami, była nieżyjąca już prezes Społem Halina Michalska. Nazwę “pasztecik” wymyśliła Polańska. Przed wystawą ustawiali się gapie, którzy śledzili cykl produkcji pasztecika. W czasach PRL farsz w paszteciku był odbiciem sytuacji panującej na rynku. W stanie wojennym, kiedy brakowało mięsa, robiono paszteciki z masą jajeczną i rybną. W 1990 r. bar Pasztecik naprzeciw Kosmosu przestał istnieć. Wtedy pewien szczeciński biznesmen zaczął sprowadzać z wojskowej fabryki na Ukrainie maszyny do pasztecików. Stoją dziś w wielu miejscach. Ale tylko Polańska zna tajemnicę pierwszej receptury i wciąż produkuje paszteciki za pomocą maszyny sprowadzonej w 1969 r. (…)”*

**(http://szczecin.gazeta.pl/szczecin/1,34939,8235889,Skad_sie_wziely_slynne_szczecinskie_paszteciki.html)

 

Bardzo żałuję, że Pasztecików szczecińskich nie ma w Warszawie, ale może właśnie dlatego od 47 lat wciąż przyciągają do siebie, tu do Szczecina?

Bar Pasztecik przy Al. Wojska Polskiego 46, to obowiązkowe miejsce dla każdego, kto przez Szczecin choć przejeżdża!

Pozdrowienia,

Asia

Skomentuj dafitoo Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.